Zmiana finansowania edukacji domowej została zaproponowana przez MEN w projekcie rozporządzenia w sprawie sposobu podziału łącznej kwoty potrzeb oświatowych dla jednostek samorządu terytorialnego w roku 2026 i wywołała wiele kontrowersji. Wiceminister podkreślił, że sposób finansowania zadań oświatowych, również tych dotyczących edukacji domowej, jest weryfikowany co roku i dostosowywany do wielu czynników, w tym do rzeczywistych kosztów realizacji zadań oświatowych przez jednostki samorządu terytorialnego.
Celem Ministerstwa nie jest ograniczanie dostępu do edukacji domowej ani jej deprecjonowanie, lecz zapewnienie możliwie najbardziej racjonalnego i sprawiedliwego systemu finansowania edukacji, który będzie uwzględniał zróżnicowane potrzeby uczniów, szkół i samorządów terytorialnych – poinformował wiceminister edukacji Henryk Kiepura.
Wiceminister zaznaczył, że uczniowie objęci edukacją domową nie uczestniczą w zajęciach dydaktycznych w szkole, a koszty, jakie ponosi szkoła w związku z ich kształceniem, ograniczają się głównie do organizacji egzaminów klasyfikacyjnych oraz ewentualnych konsultacji i wsparcia. W ocenie Henryka Kiepury kosztów tych nie można porównywać do tych, jakie są ponoszone w przypadku uczniów uczęszczających na co dzień do szkoły.
W projekcie rozporządzenia MEN przewidziano obniżenie limitu uczniów. Do tej pory szkoły otrzymywały 0,8 stawki na pierwszych 200 uczniów w edukacji domowej. Po zmianach limit ten ma wynieść 96.
Według danych SIO w dniu 30 czerwca 2025 r. w bazie danych SIO w edukacji domowej kształciło się 13 106 uczniów w szkołach, które mają co najmniej 96 uczniów i nie przekraczają 200 w edukacji domowej, co stanowiło ok. 21 % uczniów edukacji domowej